• Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki

Mój wywód przodków

Email Drukuj PDF

Moi przodkowie wywodzą się z terenów parafii:

- pw. św. Jana Nepomucena w Fajsławicach (głównie Fajsławice, Suchodoły, Siedliska, Kosnowiec), a wcześniej (przed powstaniem parafii w Fajsławicach) p.w. św. Stanisława Biskupa w Biskupicach (ponadto Biskupice)


Fot. Wikipedia Commons

- pw. św. Bartłomieja w Łopienniku - dawnym Łopienniku Lackim (głównie Łopiennik Lacki, Ruski, Ziemiany, Nowa Wieś -> dzis. Łopiennik Dolny i część Podleśnego, Łopiennik Górny i część Nadrzecznego, część Łopiennika Dolnego, Olszanka, Majdan Krzywski)


Fot. Wikipedia Commons

- pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Częstoborowicach (Rybczewice, Izdebno)

Fot. Wikipedia Commons

- pw. Wniebowzięcia NMP w Dzierążni (Dzierążnia)

Fot. ks. Jacek Rak (diecezja.zamojskolubaczowska.pl)

- pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Gorzkowie (Gorzków, Borów oraz Suche Lipie, znajdujące się obecnie na terenie parafii pw. św. Marka Ewangelisty w Rudniku)

Fot. Wikipedia Commons

- w Białej (Janowie Lubelskim) - obecnie pw. św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim (Kawęczyn i Wólka Ratajska, znajdujące się obecnie na terenie parafii pw. Wniebowstąpienia Pańskiego w Wólce Ratajskiej)

Fot. Wikipedia Commons

- pw. św. Franciszka Ksawerego w Krasnymstawie (Krasnystaw, Zakręcie oraz Wincentów, znajdujący się obecnie na terenie parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Siennicy Nadolnej)


Fot. Wikipedia Commons

Imiona w mojej rodzinie są tradycyjnymi imionami dla rodzin polskich. Występuje kilka rzadszych imion jak: Izydor, Gabriel, Walenty, Eleonora, Kunegunda, Marcjanna, Maryna, Rozalia czy Tekla. Moi dziadkowie i (x)pradziadkowie prowadzili własne gospodarstwa rolne. Z tego też względu niemal wszyscy w linii prostej wywodzą się ze stanu włościańskiego. Moi wstępni uprawiali pola ze względu na to, iż zawód rolnika w tej części kraju był szeroko wykonywany. Nie było bowiem niegdyś tutaj innych źródeł utrzymania.

Moi pradziadkowie - Izydor Szymaszek (21 stycznia 1893 r. - 20 maja 1979 r.) oraz Stanisława Szymaszek z d. Kobylańska (3 września 1896 r. - 25 lutego 1985 r.)

Stanisława Szadura z d. Zając - prababka ze strony mojej mamy brała udział w bieżeństwie w okresie I wojny światowej, czyli emigracji ludności na tereny kresowe. Wraz z rodziną zamieszkała w miejscowości Jerczyki - ok. 100 km na południowy zachód od Kijowa. Gdy wyruszała w podróż powrotną, miejscowi twierdzili, że w Polsce wszystko jest zniszczone i nie ma sensu tam jechać. Przygotowując się do drogi, suszyła słoninę i chleb, bo liczyła, że może nie być, jak przeżyć. Wyżej wspomniany prowiant przywiozła jeszcze do Polski. Według tego, co opowiadała, wracała stamtąd etapami przez 5 lat. Można tylko przypuszczać, przez jakie miejscowości przejeżdżała. Nie udało mi się ciągle ustalić, gdzie brała ślub ze swoim I mężem. Istnieje poważne przypuszczenie, iż miało to miejsce na terenach dzisiejszej Ukrainy. Wyszła bowiem za Antoniego Kicińskiego, który był rodakiem folwarku Płochocin na ziemi warszawskiej. Gdy wreszcie powrócili do upragnionej Ojczyzny, nie osiedlili się w domu rodzinnym. Stanisława pochodziła bowiem z miejscowości Gardzienice, pracowala zaś w Suchodołach u dziedzica. Po powrocie małżonkom przydzielono parcelę w Łopienniku Dolnym. Tam zaczęli stawiać swój dom i prowadzić gospodarstwo. Podczas budowy swoich czterech kątów, kopano kamień. Antoni pojechał po niego wozem do kamieniołomów. Na miejscu kamienie go przysypały, a że był sam, nikt nie udzielił mu pomocy. W efekcie został zaduszony. Zmarł dokładnie 14 stycznia 1927 r. o 3 po południu w wieku 37 lat. Był synem Jana i Jadwigi z Kamińskich, należącej do magistratu miasta Pruszkowa. Osierocił dwójkę małych dzieci. Wdowa nie miała żadnych szans, więc po niedługim czasie wyszła ponownie za mąż, tym razem za miejscowego Jana Szadurę - mojego pradziadka. Moja babcia - Janina Szymaszek z d. Szadura była właśnie z tego drugiego związku. 6 grudnia 1934 r. (zapewne Stanisława i Jan Szadura byli już wówczas małżeństwem) o 1 w nocy jedenastoletnia dziewczynka - Helena - córka Antoniego Kicińskiego i Stanisławy zmarła.

Stanisława natomiast przeżyła 91 lat, w tym bieżeństwo, dwie wojny światowe (wspominała, że było bardzo ciężko), śmierć swojej nastoletniej córki oraz obu mężów. Zmarła 30 marca 1990 - 5 miesięcy przed odejściem z tego świata własnej córki z drugiego małżeństwa, a mojej babci - Janiny.

Dom Stanisławy stoi do dzisiaj, po odsprzedaży i gruntownym remoncie mieszka tam dzisiaj inna rodzina. Budynki wokół są drewniane, z wyjątkiem obory i pomieszczeń gospodarczych (postawionych później). W tymże domu, tej babki, która wróciła z bieżeństwa, wychowała się między innymi moja mama.

 


Mój pradziadek Jan Szadura (1 grudnia 1903 r. - 1 lipca 1975 r.) - zdjęcia z odnalezionej koperty dowodowej (po lewej - złożone w 1957 r., pochodzi prawdopodobnie z lat 40., po prawej - złożone w 1962 r.).

Po lewej - Stanisława Szadura z d. Zając (1899 r. - 30 marca 1990 r.), po prawej jej córka - Janina Szymaszek z d. Szadura (13 marca 1933 r. - 28 sierpnia 1990 r.)

Warto też wspomnieć o Ludwiku Baranie i jego synu, a moim dziadku - Lucjanie. Kiedy ten ostatni miał 14 lat, zmarła mu matka. W efekcie żyło się znacznie ciężej, jednak nadal pozostała rodzina zajmowała się rolnictwem. Wkrótce potem zmarł także Ludwik. Pozostało po nim wtedy niewiele informacji. Nawet własny syn - Lucjan - nie znał daty urodzenia ojca. Dopiero, gdy w latach 80. XX wieku siostra mojego taty prosiła dalszych krewnych na wesele, dostała od ciotecznej siostry fotografię Ludwika, którą nasza rodzina zobaczyła wówczas pierwszy raz. Do tej pory Lucjan uparcie twierdził, że po jego ojcu nie pozostało żadne zdjęcie. To wspomniane, przedstawia go w mundurze, służącego w 1920 r. w wojsku w Radomiu. Na odwrocie kartki widnieje dedykacja dla siostry. Według opinii znawców był szeregowcem w legionie piechurów. Zdjęcie mogło być wykonane w latach 1915-1918. Charakterystyczne obszycie mankietu (lewa ręka) przypomina spłaszczoną i odwróconą literę "V". Co się tyczy "wężyka", to takie nosił np. 5 Pułk Piechoty Legionów 1914-1918. Kolor munduru powinien być niebieski, błękitny; na głowie maciejówka i orzełek z literką "L". Bagnet prawdopodobnie z austriackiego karabinu Mannlicher, wzór z 1895 r.

Przypuszczalny karabin wojskowy mojego pradziadka Ludwika - Mannlicher, wzór z 1895 r. - fot. Wikipedia Commons

Ludwik, nie wiadomo skąd, dobrze znał niemiecki. W czasie II wojny światowej udało mu się uchronić kilka osób przed aresztowaniem dzięki dyskusjom z Niemcami. Zarówno u Ludwika, jak i u Lucjana dało się także zauważyć zamiłowanie do muzyki. Ojciec grywał na flecie na zabawach, syn zaś (jeszcze jako kawaler) po weselach na perkusji.

Mój pradziadek - Ludwik Baran (5 sierpnia 1896 r. - 18 listopada 1955 r.)


Mój dziadek - Lucjan Baran (15 czerwca 1930 r. - 20 stycznia 1990 r.)



Mój pradziadek - Michał Garbol (16 sierpnia 1905 r. - 8 maja 1988 r.) - syn wspomnianego poniżej Szymona Garbola

Anegdota o moim 2xpradziadku Szymonie Garbolu mówi, że za życia wydzierżawił część domu pewnemu Żydowi. Na tych ziemiach była wówczas bieda, więc każdy grosz się liczył. Pewnego razu będąc na nabożeństwie w kościele czy przy kościele, jego szwagier poczęstował go najprawdopodobniej własnoręcznie zrobionym papierosem. Nie wiadomo co było w środku. Szymon wypalił go. Po jakimś czasie zaczął się źle czuć - kichał, miał problemy z oddychaniem. W końcu wezwano znachora. Ten powiedział jednak, że gdyby przybył wcześniej, na coś mógłby się przydać, a tak jest bezradny. Po niedługim czasie Szymon zmarł, zostawiając m.in. syna i żonę. Wdowa poszła zamówić pogrzeb, lecz ksiądz nie chciał go pochować ze względu na głęboki antysemityzm ludności (bo przecież Szymon dzierżawił Żydowi lokum). Kobieta zaczęła narzekać, martwiąc się, gdzie pochowa męża. Zastanawiała się, czy nie zrobić tego koło domu. W końcu kapłan zgodził się na pogrzeb. Mój 2xpradziadek został jednak pochowany na Starym Cmentarzu w Fajsławicach tuż przy samej rzece. Chowano tam najgorszych, najbardziej potępianych wiernych. Po ekshumacji w 2017 r. został przeniesiony do zbiorowej mogiły na Nowym Cmentarzu w Fajsławicach.

Moja 2xprababka Katarzyna Kobylańska z d. Kasprzak (1872 r. - ?)

Dzięki genealogom, przesyłającym mi zindeksowane metryki, doszedłem również do 4xpradziadków, 5xpradziadków i 6xpradziadków. Tam dalej występują głównie rolnicy, włościanie oraz komornicy. Ci ostatni to rolnicy nie mający pola bądź posiadający jego bardzo mały skrawek. Istnieje jednak również gałąź, siegająca szlachty cząstkowej - rodu Kobylańskich, którzy byli współwłaścicielami wsi Borów k. Krasnegostawu. Nie jest jednocześnie wykluczone, że moja 5xprababka Katarzyna Kobylańska z d. Piasecka (ur. 1776 r.) była spokrewniona z Anną Patek z d. Piasecką - matką Antoniego Patka (założyciela firmy Patek Philippe & Co. - producenta obecnie jednych z najbardziej prestiżowych na świecie zegarków) który urodził się w 1812 r. w nieodległych Piaskach Szlacheckich..

Warty odnotowania jest także fakt, iż moi przodkowie - już jako małżonkowie - rzadko zmieniali swoje miejsca zamieszkania. Co prawda, jeszcze w XVIII w. nie dopuszczały do tego przywileje szlacheckie, ale nawet w XIX i XX w. nie obserwuję wielu odstępstw od tej zasady.

I na koniec moja chluba, a mianowicie pokolenia 7xpradziadków, 8xpradziadków i 9xpradziadków. Mam ich dosyć dokładne daty, a protoplasta, antenat i najstarszy znany przodek w moim całym drzewie to Stanisław Kasperek (Kasper) zamieszkały w Siedliskach, ojciec Pawła Kasprzaka urodzonego w 1689 r. Ciekawi mnie jednak panieńskie nazwisko żony Pawła - Łopieńska. Nazwisko to bowiem nie występuje obecnie w tej części kraju. W ogóle rzadko aktualnie figuruje, a jeśli już, to z daleka od Lubelszczyzny.

W mojej rodzinie zachowało się niewiele pamiątek z przeszłosci. Pozostało głównie trochę zdjęć. Myślę jednak, że najważniejszą pamiątką rodzinną jest zachowana pamięć o przodkach i przekazywanie wiadomości o nich kolejnym pokoleniom naszego rodu.

Najdawniejsze osoby w moim drzewie to Stanisław Kasperek (Kasper) oraz Maryna - moi 9xpradziadkowie.

Prosty schemat pokazujący, do jakich przodków - wstępnych już dotarłem (bez uwzględniania tzw. paradoksu ubytku przodków):

rodzice - 2/2 (100 % kompletności) (ur. ok. 1960 r.)


dziadkowie - 4/4 (100 %) (ur. ok. 1930 r.)


1xpradziadkowie - 8/8 (100 %) (ur. ok. 1900 r.)


2xpradziadkowie - 16/16 (100 %) (ur. ok. 1870 r.)


3xpradziadkowie - 32/32 (100 %) (ur. ok. 1840 r.)


4xpradziadkowie - 62/64 (96,87 %) (ur. ok. 1800 r.)


5xpradziadkowie - 112/128 (87,50 %) (ur. ok. 1780 r.)


6xpradziadkowie
- 100/256 (39,06 %) (ur. ok. 1750 r.)


7xpradziadkowie - 44/512 (8,59 %) (ur. ok. 1730 r.)


8xpradziadkowie - 12/1024 (1,17 %) (ur. ok. 1690 r.)


9xpradziadkowie - 2/2048 (0,10 %) (ur. ok. 1660 r.)

Łącznie ze mną daje to liczbę 395 osób i 12 pokoleń.

Podsumowanie

Reasumując, myślę, że moje drzewo jest interesujące, mimo, iż występuje tu głównie stan chłopski oraz nie ma wielkich postaci historycznych. Martwi jednak fakt, że skoro większość była włościanami, to nie da się zbadać ich dziejów od XVI - XV wieku wstecz. Nie byli bowiem wówczas rejestrowani w parafiach i urzędach.

 

Menu Główne

O autorze

Aktualnie online

Naszą witrynę przegląda teraz 1 gość 

Wyszukaj